poniedziałek, 26 kwietnia 2010

043. Noc zapadła i tuli nas, ochroną naszą jest, choć kiedyś skończy się...

{Umut Kaya - Mor Yazma}
Gapię się w ekran już dziesiątą minutę i nie wiem, jak ubrać w słowa to, co chcę przekazać. Olaboga. Wdech, wydech. To może ja po kolei...

Po pierwsze: Mój ukochany zespół (znany szerszemu gronu jako Rammstein) postanowił pokazać światu kolejny teledysk. Gdy się o premierze dowiedziałam, byłam po prostu przerażona. Bo po "Pussy" i "Ich tu dir weh" nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Tym bardziej, że kilka dni przed tym wielkim wydarzeniem do sieci wkradły się zdjęcia Tilla, o takie. I się zastanawiałam, czy znowu się zawiodę.
Jednak już pierwsze chwile teledysku uświadomiły mi, że chłopaki nie pozwolą mi znowu zareagować na nowe dzieło fejspalmem, wszak dbają o mnie, gdyż kochają mnie miłością wielką, szczerą, wyjątkową i piękną. No bo powiedzcie mi taką rzecz - jak mam się nie uśmiechać, gdy Ryszard trzyma w ręce zdjęcie zespołu z wyciętą twarzą Lindemanna i podkłada pod nią facjatę Jamesa Hetfielda? Jak mam zareagować na "pięć pomysłów na skuteczną likwidację Tilla L."? Jak mam nie czuć wzruszenia przy scenie, gdzie Richard bije się z Landersem, a jakaś dziewczynka zbiera zęby poszkodowanego? Jak mam nie śmiać się przy momencie, gdy Flake wpada na trumnę zmarłego Lindemanna, która okazuje się pusta? Jak mam nie wyć ze śmiechu, gdy kamera pokazuje opalonego Tilla z obleśnym wąsem w towarzystwie jakiejś ładnej pani, wysyłającego do swoich przyjaciół kartkę z wakacji z napisem: "Viele Gruesse vom Arsch der Welt"? Tak, proszę państwa. Jestem szczęśliwa, bo udało mi się dożyć czasów, gdy Rammstein pokazuje światu NAJLEPSZY KLIP EVER!!! "Du hast"? Świetne, ale nie tak. "Ich will"? Przy "Haifisch" marnie. Że o innych nie wspomnę.
Chłopcy. Ja nie wiem, jak Wy to robicie, ale umiecie mnie uszczęśliwić. Świat może mi się walić, grunt pod nogami mogę tracić, pod mostem mogę mieszkać, umierać z głodu mogę, kończyny mogę na wojnie stracić, ale gdy naćpam się Waszą muzyką czy teledyskami, NIE MA szczęśliwszego człowieka na tym śmierdzącym świecie.
A tutaj można "Haifisch" obejrzeć.

{Replikas - İsimsizler}
Po drugie:
Boże, moja rodzina jest popierdolona.
Przepraszam za ten wyraz, ale innego słowa nie da się tu zastosować.

{Quo Vadis - Noc}
Ta piosenka jest tak cudowna, że żadne słowa nie są w stanie opisać mojej miłości do niej.
Na zakończenie tej jakże fascynującej notki rzec chciałam, iż dopadła mnie angina i muszę siedzieć w domu do końca tygodnia. Jaka szkoda. A w piątek do Krakowa.
Wracam do studiowania felietonów Jeremy'ego Clarksona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz