niedziela, 3 stycznia 2010

001. Nowy rok, nowe życie?

{The Cure - This Twilight Garden. Zakochałam się w tej pieśni od pierwszego usłyszenia, a co więcej - natknęłam się na nią zupełnie przypadkowo, oglądając jakąś zbitkę wywiadów z Richardem}
Kolejny blog. Nie wiem, dlaczego nie potrafię wytrzymać jak każdy normalny człowiek przy jednym. Może ma to coś wspólnego z moim uzależnieniem od wszelkiego typu zmian. W każdym razie mam nadzieję i wierzę z całego serca, że ten dziennik, że to tak nazwę, będzie wyjątkowy i nie da mi powodów do kolejnej zmiany adresu.
Co do nazwy, jest to zbitka języka niemieckiego oraz angielskiego i znaczy mniej więcej "co to za muzyka", w każdym razie to mój schizofreniczny mózg miał na myśli. No, jeśli wszystko jest już jasne, przystępuję do notki.

Nadszedł nowy, świeży, pełen niespodzianek (w postaci pułapek lub nagród) rok. Ten miniony zaliczam do quasi-udanych. Niby coś się działo, a tak naprawdę moje życie wciąż jest niepoukładane, chaotyczne i bez celu. Obawiam się, że w roku 2010 wciąż będę robić jedno wielkie nic. Nie nauczę się grać na gitarze, nie zdam z chemii, nie rzucę palenia, nie przestanę pić hektolitrami napojów z wysoką zawartością kofeiny, nie przestanę również słuchać dniami i nocami Rammstein, czytać nałogowo książek kryminalnych, siedzieć przed monitorem, pisać nałogowo 69666 SMSów dziennie, mieć bałaganu w szafie, nie sprzątać w pokoju, wkładać papierków od cukierków/ciastek/chipsów do szuflad w biurku, wdawać się w awantury, używać niecenzuralnych słów, a nawet nie odrabiać zadań domowych. Taka jest rzeczywistość, ale powiem szczerze, że czuję się z tymi swoimi niedoskonałościami bardzo dobrze. Więc czy warto coś zmieniać?
Jedyne, co mnie trapi, to to, co będzie później. W tym momencie powinnam sumiennie uczyć się na jutrzejsze zaliczenie z chemii, bo od tego między innymi zależy, czy będę mieć niedostateczny na semestr, czy nie. A co robię? Piszę bloga, piję colę, palę papierosa, jem niedobre ciastko. To trochę smutne.

{Rammstein - Zerstören. Uwielbiam solo pana Kruspe}
Układanie listy postanowień jest zbędnę, bo - jak zwykle - nie wypełnię nawet jednego. Chociaż jakby się tak dobrze zastanowić, może moim błędem jest skazywanie wszystkiego na porażkę? Hm. W takim razie co chcę zmienić? Na pewno marzę o tym, by przyłożyć się do nauki języka niemieckiego (mojej życiowej miłości baj de łej), namiętnie czytać wszystkie niemieckie teksty, jakie wpadną mi w rękę i zasypiać z nauczonymi dziesięcioma słówkami dziennie. Domyślam się jednak, że to w stu procentach nie wypali, więc moje postanowienie numer jeden brzmi: częściej zaglądać do podręcznika od niemieckiego i czasem zajrzeć na jakąś ciekawą niemiecką stronę, próbując zrozumieć cokolwiek z tego, co tam napisano. Idąc dalej, chciałabym wreszcie opanować umiejętność gry na gitarze (którą posiadam pół roku, a nadal moim popisowym numerem jest intro do "Nothing else matters" i "Sun of the blue sky" - zawsze to lepsze, niż nic, ale po pół roku?!). Obecnie dotykam ją tylko w momencie, gdy trzeba ją oczyścić z kurzu. To niedorzeczne, absurdalne i karygodne. W związku z tym postanowienie numer dwa: nauczyć się grać na gitarze na poziomie co najmniej podstawowym. Kolejnym moim problemem jest fakt, że nie umiem zorganizować sobie czasu. Najzwyczajniej w świecie bezmyślnie go tracę. Ma to też związek z moim wybitnym lenistwem oczywiście. A więc postanowienie numer trzy wygląda następująco: od czasu do czasu zamiast leżeć brzuchem do góry, zająć się czymś ambitnym typu nauczenie się na matematykę, odrobienie zadania z angielskiego czy czytanie jednej książki zamiast siedmiu naraz.
Myślę, że jak na jeden rok tyle wystarczy, bo jeszcze się zmęczę i będzie problem. Oby tylko coś z tych postanowień faktycznie wyszło. Wyniki za rok.

{Orgasm Death Gimmick - Boom box. Najlepsza mieszanka reggae z punk rockiem (i chyba jedyna), jaką słyszałam}
W tym momencie powinnam szykować się do jutrzejszego powrotu do szkoły. I nauczyć się wreszcie tej pieprzonej chemii. Więc chyba to uczynię, coby zacząć wypełniać moje postanowienia na rok 2010, aby ten był owocny.
Ta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz