poniedziałek, 11 stycznia 2010

006. Tiger by my side.

{Murat Boz - Gümbür Gümbür. Uwielbiam}
Boże, ależ miałam przez weekend emo nastrój. Jednak minął (mam nadzieję, że bezpowrotnie) i generalnie moje herzucho przepełnione jest radością, miłością i szczęściem.
Wydaje mi się, że duża w tym zasługa pana widniejącego na ikonce. To Sam Worthington. Poznajcie się. Sam jest bardzo sympatycznym człowiekiem i jego uradowana twarz cieszy mnie niezmiernie. Właśnie tak. A niedługo do kin wchodzi "Clash of the Titans" i tak się składa, że ten jegomość gra w tym filmie główną rolę. Tak, wybiorę się na to do kina, pomimo iż w dupsku mam tego typu produkcje. Miłość wymaga poświęceń. Tak, poświęcę się. Poza tym będzie to uciecha dla mych oczu.
Obawiam się, że będę mieć niedostateczny z chemii, ale jakoś niespecjalnie mnie to rusza. Hm.
Dupsko.

Ja
chcę
już
ferieeeee
!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz