poniedziałek, 22 lutego 2010

017. Unbelievable.

{Hayko Cepkin - Yol Gözümü Dağlıyor}
Głupi ma zawsze szczęście. Ta teoria w moim przypadku się sprawdziła. Dzisiaj miałam mieć dwa sprawdziany: z niemieckiego (zupełnie nie miałam ochoty na naukę, choć kocham ten język i przedmiot całym swoim herzuszkiem) oraz geografii (i to z mapy - zupełnie o tym zapomniałam i mina mi zrzedła, gdy Rafał rzekł do mnie przed niemieckim, że termin wypada dzisiaj), ale na szczęście kobieta się zlitowała i przełożyła sprawdzian z geografii, na który muszę przyjść, gdyż nieobecność na nim usprawiedliwiona jest tylko zgonem - i to swoim własnym! Także nie ma żartów, niestety. Na niemieckim było zbyt mało osób, toteż słówek wszelakich nauczyć muszę się na czwartek.
Tak po drodze doszło do mnie, że w czwartek mam sprawdzian z angielskiego, a nie wiedzieć czemu byłam wielce przekonana, że to jutro. Los po raz kolejny się do mnie uśmiechnął. Niestety, pracy klasowej z biologii nie uniknę (choć to też nie jest stuprocentowa pewność, bo na informatyce będę u okulisty i mogę nie zdążyć na ten jakże ważny test, hehehehe).
Tyle o szkole.

{Hayko Cepkin - Bilmezsin}
Dodam jeszcze tylko, że to, jak irytuje mnie moja klasa, jest po prostu NIEPOJĘTE. Ok, ja nie jestem święta, czasem zdarzy mi się rozmawiać na lekcjach, a nawet na nie nie przychodzić z jakichś powodów, ale to, co działo się dzisiaj, to czysta czarna magia jest, bo inaczej nazwać tego nie mogę. Jeśli mam być szczera, to ani trochę nie czuję się częścią tej klasy i w dupie mam ich wszystkich. No, prawie wszystkich.
Szkoda tylko, że w grupie obowiązuje odpowiedzialność zbiorowa, w związku z czym obrywa mi się za coś, co zrobili inni. Ale muszę z tym żyć. Mogło być gorzej.

{Hayko Cepkin - Ölüyorum}
Jak widać nadal słucham Hayko w ogromnych ilościach. Trudno jest mi to jakoś wytłumaczyć, ale jego muzyka daje upust moim emocjom. Albo je wzmaga, zależnie od piosenki.

{Hayko Cepkin - Sıkı Tutun}
Boże, kocham tą pieśń.
Rzec chciałam, iż jadę do Turcji. Jest to już prawie pewne, lada chwila mój rodziciel będzie musiał wpłacić zaliczkę. Niestety celem naszej podróży nie będzie Stambuł, jednak na moje szczęście zawitamy do niego na dzień (a może dwa, zależy). Jestem w związku z tym bardzo szczęśliwa, bo ten kraj jest bliski mojemu sercu - nie tylko ze względu na muzykę czy piłkę nożną, ale też ze względu na przyjaciółkę, której marzeniem jest ułożyć tam sobie życie i wiele już się o Turcji nasłuchałam.
Przypominało mi się właśnie, że muszę skończyć czytać "Stambuł" Orhana Pamuka. Śliczna książka, ale nabyłam ją w czasie, gdy kupiłam również "Ojca Chrzestnego" (GENIALNE!!!), więc troszkę mi się o niej zapomniało.

{Hayko Cepkin - Siren}
Chyba wezmę gorącą kąpiel. Dobrze mi to zrobi, bo dzisiejszy dzień był mimo wszystko bardzo męczący - nadmiar emocji może naprawdę człowieka wykończyć.

PS. I oczywiście Ammann ze złotym medalem. Niech to dunder świśnie! To jest, kruca bomba, geniusz. Oby następny sezon był jeszcze lepszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz